
Żyjemy w świecie, w którym bez wahania kupujemy telefony z Chin, buty z Wietnamu czy przyprawy i ryż z Indii. Na półkach bez kontrowersji goszczą herbata ze Sri Lanki, kawa z Wietnamu, owoce morza z Tajlandii czy sos sojowy z Japonii. To wszystko kupujemy z zaufaniem i cieszymy się z jakości oraz dostępności zakupów. Wyjeżdżamy na wakacje do Egiptu czy Turcji, ale kiedy na sklepowej półce pojawia się słoik miodu z innego kraju, nagle włącza się podejrzliwość. Czy naprawdę jest się czego bać?
Importowany? Na pewno gorszy!
Trudno dziś znaleźć produkt codziennego użytku, który nie powstaje poza Polską. Elektronika, ubrania, zabawki, torby – wszystko to płynie do nas z odległych krajów i nie budzi większych emocji. Podobnie z podróżami – coraz rzadziej wybieramy polskie morze, a częściej ciepły Egipt czy słoneczną Turcję, gdzie luksus dostajemy za ułamek ceny krajowych wakacji. Doskonale rozumiemy, że różnice w kosztach produkcji, klimacie czy skali działalności wpływają na ceny.
A jednak przy miodzie ta logika znika. „Importowany? To na pewno gorszy” – to stereotyp, który wciąż pokutuje wśród wielu konsumentów. Tyle tylko, że nie ma on wiele wspólnego z rzeczywistością. Miody z Argentyny, Ukrainy, Turcji czy Chin podlegają tym samym mechanizmom gospodarczym co każdy inny produkt: jeśli są tańsze, to dlatego, że w tamtych warunkach wytwarza się je taniej i na większą skalę. Ogromne przestrzenie, naturalne pożytki i korzystny klimat sprawiają, że pszczoły mają tam niemal nieograniczony dostęp do kwiatów, a produkcja jest bardziej wydajna.
Dlaczego import jest dziś konieczny?
Ten sezon był dla polskich pszczelarzy wyjątkowo trudny – krajowych miodów odmianowych właściwie nie ma, a zapasy miodów wielokwiatowych są na wyczerpaniu. Skupienie większych, hurtowych ilości stało się niemal niemożliwe. Wobec tego import miodu ratuje dziś nie tylko Polskę, ale i całą Unię Europejską przed poważnymi niedoborami.
W takich sytuacjach nie warto ulegać emocjom, lecz warto znać fakty. Polska Izba Miodu wielokrotnie przestrzegała przed pochopnymi decyzjami i fałszywymi informacjami publikowanymi oraz rozsyłanymi przez różne środowiska. Warto też dodać, że nie ma już śladu po panice i fake newsach sprzed dwóch lat, kiedy w przestrzeni publicznej rozpowszechniano informacje o rzekomej szkodliwości importowanego miodu. Dziś problem jest odwrotny – to pszczelarze nie mają miodu i to właśnie import pozwala utrzymać ciągłość dostaw.
Gdzie kupować miód, a gdzie uważać?
Najbezpieczniej wybierać miód w sklepach, sieciach handlowych oraz u sprawdzonych dystrybutorów, którzy podlegają regularnym kontrolom i dają gwarancję jakości oraz pochodzenia produktu. To także miejsce, gdzie kupują zarówno konsumenci indywidualni, jak i hurtowi odbiorcy.
Polska Izba Miodu ostrzega natomiast przed zakupami na bazarach, targowiskach czy u przydrożnych handlarzy. W tym sezonie – przy niedoborze krajowego miodu – właśnie tam najłatwiej będzie trafić na produkty o niepewnym składzie, zafałszowane lub wprowadzające w błąd co do pochodzenia.
Najlepsza jakość
Przemysław Rujna, Sekretarz Generalny Polskiej Izby Miodu podkreśla, że wbrew obawom konsumentów importowane miody są ściśle kontrolowane i spełniają wysokie normy jakości.
– Każda partia miodu sprowadzanego z zagranicy, w tym z Ukrainy czy Chin, przechodzi szereg badań laboratoryjnych i nie różni się jakością od miodu produkowanego przez polskie pszczoły — zaznacza Rujna. Spożycie i produkcja miodu w Polsce mają charakter regionalny, co często umyka w debacie publicznej. Przykładowo na południu kraju najczęściej wybierany jest miód spadziowy, zaś na północy miód rzepakowy i wielokwiatowy. Z kolei w części wschodniej Polski triumfy święci miód gryczany, a w zachodniej lipowy oraz akacjowy.
Nie demonizujmy
Prawda jest taka, że krajowa produkcja miodu nie pokrywa w pełni potrzeb rynku. Pasieki zmagają się z ograniczoną dostępnością pożytków, anomaliami pogodowymi i spadkiem wydajności. Import pozwala uzupełnić te braki i utrzymać stałą jakość mieszanek, co jest kluczowe zwłaszcza dla dużych sieci handlowych.
Nie ma więc powodu, by na miód z zagranicy patrzeć z góry. Skoro akceptujemy, że nasze telefony, ubrania i wakacje pochodzą z innych krajów, warto zaufać też miodom z odległych regionów. Niższa cena nie musi oznaczać niższej jakości, bo czasem to klimat, skala produkcji i wielowiekowa tradycja sprawiają, że zagraniczne miody potrafią zachwycić smakiem i właściwościami zdrowotnymi bardziej niż lokalne.
– Każda partia miodu sprowadzanego z zagranicy nie różni się jakością od miodu produkowanego przez polskie pszczoły – przypomina Rujna. To słowa, które warto zapamiętać, zanim znów powiemy: „importowany, więc gorszy”.