• Dodał
  • 69

 

Stowarzyszenie Polska Izba Miodu, reprezentujące producentów, konfekcjonerów i dystrybutorów miodu w Polsce, zwraca się z apelem o zachowanie szczególnej roztropności i odpowiedzialności w polityce zakupowej dotyczącej kategorii miodów. Rok 2025 przyniósł wyjątkowo niekorzystne warunki pogodowe i gospodarcze, które doprowadziły do bezprecedensowego spadku produkcji miodu zarówno w Polsce, jak i w całej Unii Europejskiej.

Europa stoi dziś wobec najpoważniejszego kryzysu pszczelarskiego od ponad dwóch dekad. Węgierski prezes Krajowego Związku Pszczelarzy OMME, Bross Péter, w rozmowie z portalem Index.hu (12 czerwca 2025 r.) określił tegoroczne zbiory miodu akacjowego jako „tragiczne”, podkreślając, że w wielu regionach pszczelarze nie pozyskali ani jednego kilograma tego surowca. Równie dramatyczna sytuacja panuje na Półwyspie Iberyjskim, gdzie – jak wskazują raporty Cadena SER oraz Apicultura y Miel – pożary w prowincjach León i Zamora zniszczyły około tysiące uli, powodując wieloletnie straty w tamtejszej produkcji. Eksperci branżowi, tacy jak Pedro Loscertales z organizacji COAG oraz Vanesa Iglesias z UPA, ostrzegają, że odbudowa populacji pszczół i baz pożytkowych potrwa wiele lat, a część gospodarstw pszczelarskich może już się nie odtworzyć.

Według danych opracowanych przez europejskie organizacje branżowe, m.in. BeeLife i Pollinator Hub, produkcja miodu w Unii Europejskiej spadła w 2025 roku o około 35 procent. Oznacza to, że kontynent, który dotychczas pokrywał 55–60 procent swojego zapotrzebowania z produkcji własnej, stanie w obliczu drastycznego deficytu surowca. W konsekwencji miodu europejskiego, zwłaszcza odmianowego – akacjowego, lipowego, gryczanego czy spadziowego – może w nadchodzących miesiącach po prostu zabraknąć.

Sezon pszczelarski 2025 w Polsce zapisał się jako jeden z najbardziej wymagających i dramatycznych w ostatnich dekadach. To rok, w którym natura, ekonomia i biologia zawiązały niekorzystny sojusz przeciwko pszczołom i ich opiekunom. Warunki pogodowe, choroby, presja kosztowa i niestabilność rynku nałożyły się na siebie, tworząc sytuację, którą wielu pszczelarzy określało wprost jako „katastrofalną”.

Już w połowie maja silne przymrozki zniszczyły znaczną część upraw rzepaku, sadów owocowych i wczesnych roślin miododajnych w północnej i centralnej Polsce. W konsekwencji pszczoły zostały pozbawione podstawowego źródła pożytku w pierwszej fazie sezonu, co zahamowało rozwój rodzin i ograniczyło ich potencjał produkcyjny. Zniszczone plantacje rzepaku oznaczały nie tylko utratę pożytku, ale i kluczowy moment biologicznego rozpędu pasiek. W województwach północnych – warmińsko-mazurskim, kujawsko-pomorskim i pomorskim – przymrozki zniszczyły pożytki rzepakowe niemal całkowicie. „To najgorszy sezon od dekady” – przyznawali pszczelarze z Warmii w rozmowie z portalami rolnymi, szacując spadki produkcji nawet o 30 % względem poprzednich lat. W centralnej Polsce sytuację pogorszyły długotrwałe opady i chłodne noce, które utrudniały loty pszczół i proces nektarowania. Z kolei na południu – w Małopolsce i na Podkarpaciu – choć zbiory wczesne (z wierzb, drzew owocowych) udało się częściowo pozyskać, to lipy i spadź zawiodły z powodu niestabilnych warunków pogodowych.

Wielu pszczelarzy relacjonowało sytuację, w której „miód skrystalizował się już w plastrach” – nie dało się go odwirować, a część ramek pozostała nienaruszona. „Miód niedogrzany robi się jak kamień, nie da się go pozyskać” – relacjonował jeden z producentów w rozmowie z prasą ogólnopolską, i nie były to odosobnione słowa.

Do dramatycznej sytuacji pogodowej dołączyły czynniki biologiczne. W wielu pasiekach zaobserwowano wyjątkowo silne nasilenie warrozy, choroby pasożytniczej pszczół, której presja – jak podkreśla dr Piotr Semkiw z Instytutu Ogrodnictwa w Puławach – „rośnie wraz z ociepleniem klimatu, wydłużonym sezonem czerwienia i coraz trudniejszą kontrolą populacji roztoczy w ulach”. Osłabione chorobami rodziny pszczele miały trudności w odbudowie siły, co ograniczyło nie tylko zbiory, ale także potencjał przetrwania zimy.

Szacunkowe dane wskazują, że całkowita produkcja miodu w Polsce w 2025 roku nie przekroczyła 17 tys. ton, wobec 25–28 tys. ton w latach urodzajnych. Oznacza to spadek o około 40 % względem 2023 roku – jednego z lepszych sezonów w ostatnim pięcioleciu. W wielu pasiekach średni uzysk z ula wyniósł zaledwie 10–12 kg, a w północnych województwach nawet poniżej 8 kg. Dla porównania – w normalnych latach to wartości dwukrotnie wyższe.

Warto dodać, że był to także rok wyjątkowo trudny ekonomicznie. Ceny paliwa, energii, leków weterynaryjnych i materiałów pasiecznych wzrosły o 20–30 %, a jednocześnie popyt wewnętrzny na miód nie nadążał za wzrostem kosztów. Wielu pszczelarzy – zwłaszcza prowadzących małe, rodzinne gospodarstwa – po raz pierwszy od lat odnotowało realne straty finansowe.

W ujęciu systemowym sezon 2025 stał się dla polskiego pszczelarstwa punktem zwrotnym. Pokazał, że dotychczasowy model oparty na przewidywalności pożytków i rutynowych metodach zwalczania chorób przestaje być skuteczny. Coraz wyraźniej widać potrzebę integracji nowoczesnych metod monitoringu, zarządzania ryzykiem i technologii wspierających obserwację kondycji pszczół. To także moment, w którym polityka rolna i regulacje unijne muszą dostrzec, że miód nie jest tylko produktem spożywczym, lecz elementem bezpieczeństwa ekologicznego.

W tej sytuacji presja cenowa w handlu detalicznym staje się wyjątkowo niebezpieczna. Próby dalszego obniżania cen skupu lub wymuszania rabatów handlowych mogą doprowadzić do trwałej destabilizacji rynku, ograniczenia możliwości produkcyjnych oraz utraty płynności przez wielu pszczelarzy. W obecnym kontekście każda decyzja zakupowa ma znaczenie strategiczne – dotyczy nie tylko relacji handlowych, lecz także bezpieczeństwa żywnościowego i ekologicznego w całej Unii Europejskiej.

Apelujemy do Państwa o zrozumienie tej wyjątkowej sytuacji i prowadzenie odpowiedzialnej, długofalowej polityki zakupowej w kategorii miodów. Stabilność sektora pszczelarskiego w Polsce i w Europie wymaga dziś solidarności, świadomości i współpracy pomiędzy producentami a handlem. Miód to nie jest zwykły produkt – to efekt pracy milionów pszczół, tysięcy pszczelarzy i sprzyjających warunków przyrodniczych, które w tym roku wyjątkowo nie dopisały. Rok 2025 stanowi prawdziwy sprawdzian dojrzałości europejskiego rynku żywności. Od decyzji podejmowanych teraz – w sieciach handlowych, hurtowniach i u producentów – zależy, czy polski i europejski miód zachowa swoją jakość, pozycję i zaufanie konsumentów.

Z wyrazami szacunku,

Przemysław Rujna

Sekretarz

Stowarzyszenia Polska Izba Miodu